top of page

Moja mała iluminacja...

  • kamilawilczynska
  • 6 gru 2016
  • 3 minut(y) czytania

Delhi początkowo jest dla mnie koszmarem. Odwodnienie spowodowane grypą żołądkową, ciężki do opanowania jet lag, wszechobecny hałas i upał przed którym ciężko się schronić. To wszystko sprawia że połowę dnia śpię jak zabita. Wieczorem Staram się do wrócić do świata żywych. Nie pomagają mi w tym surrealistyczne obrazy, które zastaje na ulicy. Kiedy tylko wychodzimy z hostelu, szybko stajemy się jednym z milionów istnień podążającymi ulicami stolicy. Raz po raz dostajemy propozycję transportu od kierowców rikszy, czy też wyżej stojących w kaście drogowej - kierowców trzykołowych, zielonożółtych tuk-tuków. Ponadto dostajemy propozycję kupna "czegoś" od niemalże wszystkich sprzedawców mijanych bazarków. O krok dalej poszli "handlarze niestacjonarni" stosujący technikę patrzenia ofierze w oczy, nagabujący z niewielkiego dystansu do zakupu niezbędników tj. ogromnego podłużnego balona czy też pawiego piórka. Zwiedzimy okolicę parlamentu oraz pobrytyjską budowlę - bramę Indii. Pierwszy raz piję wówczas chai i konsumuję bardzo ostre jedzenie, które to będą mi towarzyszyć już do końca podróży i które z czasem bardzo pokocham.

Od początku towarzyszy mi paniczny lęk przed malarią. Pigułki Malarone są bardzo drogie i rzekomo nie należą do najzdrowszych, więc już na początku z nich zrezygnowałam. Jakby tego było mało już pierwszego wieczora dopada mnie komar, który zdążył ukraść sporo mojej krwi... Wówczas, nie wahając się ani chwili zakupuję krem odstraszający komary, który stosowany wraz z elektrycznym odstraszaczem i moskitierą na oknach działa cuda.

Przez cały czas czuję się na ulicy jak kosmitka. Marcin proponuje, aby nagrać filmik i uwiecznić spojrzenia tych wszystkich zdziwionych moją obecnością ludzi. Czara goryczy przepełnia się, gdy przesiadując w jednym z naszych ulubionych (bo spokojnych) miejsc, jakimi były schody do meczetu, siada niespełna dwa metry ode mnie młody chłopiec. Nieodrywając ode mnie wzroku przez jakieś pół godziny wstaje, gdy tylko my wstajemy i idzie za nami przez kilka ulic. Kiedy to w końcu udaje mu się niepostrzeżenie otrzeć swoją ręką o moje ciało znika rozpływa się w tłumie. Sytuację pomaga mi zrozumieć Marcin, który podróżował już po Azji i zdołał już nieco poznać mentalność tubylców. Szeroko pojęty zachód, hindusi znają głównie z mediów.

- Co Twoim zdaniem, Kamila ma myśleć chłopak, który ogląda filmy zachodniej produkcji, kiedy to kinematografia sprowadza się w dzisiaj do jednego? Główną fabułą jest motyw, kiedy to mężczyzna spotyka kobietę i po kilku słowach idą razem do łóżka. Wówczas taki chłopak też chce zagadać, a nuż się uda...

Oczywiście nie wszyscy tak patrzą na świat. Nie muszę długo czekać, aby się o tym przekonać. Na ulicy Poznaję Brajendta, który zostaje moim pierwszym nauczycielem jogi. Co prawda nauka ta idzie mi bardzo mozolnie, ale na pewno nie brakuje dobrego humoru i śmiechu podczas moich nieudolnych prób wykonania ćwiczeń :D

Ponadto kilka tygodni przed wyjazdem zaczęłam korespondować z Joshim. Joshiego poznałam na couchsurfingu. W jego profilu niezwykle zaintrygował mnie fakt, iż zna język polski. Okazało się bowiem, że pracując w branży informatycznej mieszkał przez 4 miesiące w Kielcach i miał dziewczynę z okolic Rzeszowa. (sic!) Joshi zabiera nas do knajpki, gdzie zajadamy się wegetariańskimi pysznościami. Następnego dnia odwiedzamy go w mieszkaniu usytuowanym w dzielnicy biznesowej Delhi. Odbywamy wówczas bardzo interesującą rozmowę. Joshi okazuje się chłopakiem o niezwykle szerokim światopoglądzie i zasypuje ciekawostkami na temat Indii. Jestem doprawdy zdziwiona, że ja, żyjąca w Europie, tak niewiele wiem na temat Azji, on natomiast może poszczycić się podstawową wiedzą na temat świata w którym nie przyszło mu się wychować. Wygląda na to, że do tej pory postrzegałam Europę, jako pępek świata i rzadko zaglądałam poza niego! Jak dobrze, że sobie to uświadomiłam! W mojej iluminacji będzie pomagać mi bezboleśnie również Marcin, który to posiada ogromną, jak przystało na geografa- kartografa wiedzę na temat świata. Tak na prawdę, każda z kolejnych bliżej poznanych osób stanie się moim nauczycielem. Ponadto, przez całą podróż będę za pan brat z Kukuczką i Terzanim...

Z czasem coraz mniej zaczyna mnie szokować chaos na ulicy, obecność wszędobylskich krów i to, że każdy mój ruch jest obserwowany przez ciekawskich gapiów. Tak zaczyna się prawdziwa podróż...


 
 
 

留言


RECENT POSTS:
SEARCH BY TAGS:

© 2023 by NOMAD ON THE ROAD. Proudly created with Wix.com

  • b-facebook
bottom of page