top of page

Autostopowicz - podróżnik czy żebrak?

  • kamilawilczynska
  • 26 paź 2017
  • 5 minut(y) czytania

Nie boisz się jeździć stopem? Spotkały cię jakieś nieprzyjemnie sytuacje? - są to najczęstsze pytania, kiedy mówię, że wróciłam z autostopowej podróży. Nic dziwnego, bo przecież podróżując autostopem wchodzimy na czyjeś terytorium, jesteśmy obcy, czasami nie mówimy wspólnym językiem, spotykamy inną kulturę, której obyczajów nie rozumiemy i zdarzyć się może przecież wszystko! Nasz strach rośnie w miarę dziwnych historii, którymi jesteśmy karmieni przez media: tego zabił sąsiad siekierą, tutaj porwali kobietę, a jeszcze innym razem gość zdetonował bombę w centrum. Kiedy słyszymy coś takiego, aż z domu nie chce się wyjść.

Autostop zawsze, chcąc nie chcąc zestawiamy na początku z bezpieczeństwem. Tą tematyką świetnie się zajął Kuba z Plecaka Wspomnień. Gorąco odsyłam do tej lektury. Jak widzimy, nie zawsze jest kolorowo. Jednakże, nieszczęścia dotykają również ludzi, który niewiele ryzykują, więc mamy do wyboru: albo się zamknąć w złotej klatce, albo ŻYĆ. Warto jednak zarówno w życiu jak i w autostopie trzymać się pewnych zasad, aby zanadto nie prowokować losu, ale nie o tym dziś będę mówić.

Nie jestem i nie uważam się za znawcę w autostopowym temacie, bo przecież nie pobiłam jakichś rekordowych kilometrów, ale co nieco o tej dziedzinie mogę powiedzieć. Tak, dobrze przeczytaliście – „dziedzinie”, bowiem istnieje mnóstwo grup, które zrobiły sobie z autostopu pewną dyscyplinę do studiowania. Co osobiście uważam za przesadę. Ale za przesadę uważam również określenie każdego autostopowicza jako „żebraka”, a tym nigdy nie stanie się osoba, która daje coś w zamian. Dlatego też w tym tekście podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat tej formy poznawania Świata.

U mnie to chyba wszystko się wzięło z lenistwa. Już w szkole średniej nie raz przychodziło mi się spóźnić na jeden jedyny poranny autobus, po czym byłam zmuszona dostać się na zajęcia jakimś alternatywnym środkiem transportu. Już wówczas podobały mi się rozmowy z randomowymi ludźmi na trasie Mchawa- Lesko… i ta nutka adrenaliny, kiedy zastanawiałam się czy zdążę na lekcje. Później doszła kwestia pieniędzy. Nie oszukujmy się, ale dla licealistki, która nie zarabia jeszcze pieniędzy, bilet do Przemyśla był niemałym wydatkiem!

A później poznałam Dariusza. Do dziś wspominam naszą pierwszą podróż na Ukrainę, kiedy to kierowcy nie dość, że zabierali nas w miejsca do których autobus nie docierał, to jeszcze zapraszali nas do swoich domów. Wtedy to pierwszy raz poczułam, że my dla tych ludzi żadnym problemem nie jesteśmy. Wręcz przeciwnie – traktowano nas jako pewne źródło informacji, rozrywkę, wyrwanie z marazmu, gdzie każdy dzień wygląda podobnie.

Później, na trzecim roku studiów moje podejście nadal ewoluowało. Tym razem chodziło o wyzwanie, czy jak kto woli – pokonanie własnych ograniczeń, sprawdzenie się w nieprzewidywalnych sytuacjach. Ponadto mieliśmy udowodnić, że wcale nie trzeba spać na pieniądzach aby zobaczyć spory kawałek świata. Miała to być miesięczna przygoda na Bałkanach. Od początku, do końca tylko autostopem – natrzaskać jak najwięcej kilometrów! Pamiętam, że w momencie, kiedy wyjeżdżałam z domu pewna pani zapytała mnie dokąd jadę, gdzie mnie podwieźć, a ja na to - „do Czarnogóry” ;) Pięknie było uchodzić za wariata!

Kolejna była Gruzja. I tutaj coś się zmieniło, wcale nie chodziło o kilometry, bo przecież kraj jest malutki – tutaj definitywnie chodziło o złapanie przygody za rogi i zweryfikowanie wcześniej przeczytanych informacji.

Możemy zatem zobaczyć, jak moje podejście do tego rodzaju przemierzania świata przeistaczało się z czasem. Jeśli mam powiedzieć co mną kierowało podczas ostatniej podróży autostopowej po Maroku i Saharze Zachodniej to chyba nie skłamię, że wszystkie wcześniejsze elementy po trochę (z wyjątkiem jednego):

- lenistwo – owszem, aby dotrzeć w niektóre miejsca, jesteśmy zdani nierzadko na jeden dwa (albo zero) autobusów dziennie i to jeszcze o określonej godzinie. Kto by liczył czas podczas podróży!?

- Alternatywa dla płatnych środków transportu – nie ukrywajmy, ale aby podróżować kilka tygodni (miesięcy) za granicą musimy albo być niezmiernie bogaci, albo musimy kombinować.

- Wyzwanie – Ja nie dam rady? Los należy do mnie! ^^

- Pokonanie własnych ograniczeń, sprawdzenie się w nieprzewidywalnych sytuacjach – oooo tak! Podczas tego typu podróży możemy się dowiedzieć na prawdę wiele o sobie i swoim partnerze ( jeśli go mamy). Autostop to nie niekończąca się sielanka. Czasami jest bardzo ciężko. Autostop to pasmo niekończących się zwątpień, udarów słonecznych, przemarzniętych stóp, niezwykle męczących kilkugodzinnych rozmów „na migi”, pewne uczucie skrępowania, bo przecież jesteśmy w czyimś „domu”, konieczność przejścia kilometrów na piechotę, wejście w role psychologa i masa, masa innych nieoczekiwanych sytuacji, których byśmy uniknęli podróżując płatnym środkiem transportu… Dlatego niezmiernie ważny jest dystans do siebie i do otoczenia podróżujących... i kreatywność. Duuużo kreatywności. Wyobraźcie sobie, że utknęliście w przysłowiowej „dupie”, a Wasz współtowarzysz wiecznie narzeka, albo jeszcze gorzej – Wy narzekacie i załamujecie ręce. Idealnie pasuje tutaj powiedzenie „ tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono”. Jest to doskonała metoda, aby właśnie się sprawdzić.

- Natrzaskać jak najwięcej kilometrów – chyba jedynie ta kwestia uległa gruntownej zmianie. Teraz wcale nie chodzi o te kilometry. Dowodem na te słowa są moje pierwsze kroki w Afryce, kiedy to czasem dosłownie z wygody wybieraliśmy konwencjonalne środki transportu. I wcale nie chodziło o „ilość”, tylko „jakość” zrobionych kilometrów. To jest akurat zeszłoroczna „szkoła indyjska” ;) Najważniejsze jest przecież doświadczanie w podróży, a nie możemy tego zrobić, jeśli na dłużej się gdzieś nie zatrzymamy!

- Przygoda! – to chyba pozostawię bez większego komentarza. Musimy zdać sobie sprawę, że wychodząc spoza tych udeptanych ścieżek, które oferują biura podróży, czeka na nas ONA- nieprzewidywalna, spontaniczna, nieokiełznana PRZYGODA!

- Chęć zdobycia wiedzy, zweryfikowanie prawdy – nie skłamię, jeżeli powiem, że kiedy siedzimy obok kogoś w przykładowym autobusie, ciężej jest nawiązać kontakt, niż podczas wspólnej jazdy autem, kiedy ciąży nam niezręczna cisza. Wówczas to, możemy zasięgnąć wiele ciekawych informacji na tematy osobiste, tego co się dzieje w kraju, czy też co „w trawie piszczy”. Nie ma przecież cenniejszego źródła informacji niż człowiek, który siedząc komfortowo w swoim aucie powierzy nam więcej tajemnic, aniżeli pasażer autobusu, który boi się, że jakiś rodak go usłyszy.

Muszę przyznać, że do Gruzji i Afryki przygotowałam się tez bardziej pod względem merytorycznym. W skrócie – wiedziałam dokąd jadę. Uwierzcie, że nie ma nic bardziej irytującego niż spotkanie zorganizowanej grupy, której członkowie zadają przewodnikowi pytanie „gdzie my właściwie jesteśmy”, a jesteśmy właśnie w słynnym Cminda Sameba u podnóży Kazbega. Wówczas bardzo dotyka nas ignorancja niektórych turystów, których spotykacie na szlaku, ale którzy zupełnie nie wiedza po co gdzie i dlaczego na nim się znajdują.

Nie mogę nie wspomnieć o jednej newralgicznej rzeczy którą daje autostop. Daje bowiem wdzięczność. Wdzięczność o którą nie dbamy na co dzień, ale kiedy już ją poczujemy mamy ochotę zrewanżować się światu – pomóc innym! Długo po takiej podróży pozostaje przeświadczenie, że świat jest piękny! I wiecie co?! Fajnie by było zrobić sobie taką podróż z całego życia!

Co byśmy o autostopie nie myśleli, jedno jest pewne – trzeba mieć na niego czas. Wiem, że gdzieś tam czyha na mnie określona ilość dni wolnych w roku i tego nie zmienię, więc kto wie, czy to nie był mój ostatni autostop ^^ A może po prostu odkryję inną formę podróżowania? Poza tym nie ukrywajmy – z wiekiem robimy się coraz bardziej wygodni, podejrzliwi i z większą rezerwą patrzymy na ryzykowne działania. Dlatego też, nie spotkamy na drogach wielu starszych podróżników. Oczywiście te reguły nie dotyczą wszystkich.

Boże chroń tych freaków, bo świat byłby bez nich smutny. ;)

A jakie są Wasze spostrzeżenia na temat autostopu?

Taki sentyment mnie ogarnął, że postanowiłam stworzyć małą galerię ;)

Nie zawsze kolorowo nie było.....

Ale w konsekwencji....

....było warto!


 
 
 

Comentários


RECENT POSTS:
SEARCH BY TAGS:

© 2023 by NOMAD ON THE ROAD. Proudly created with Wix.com

  • b-facebook
bottom of page