top of page

O tym jak poszłam z Cyganami

  • kamilawilczynska
  • 25 paź 2018
  • 6 minut(y) czytania

"W lesie wyrosłam jak złoty krzak, w cygańskim namiocie zrodzona, do borowika podobna. Jak własne serce kocham ogień. Wiatry wielkie i małe wykołysały Cyganeczkę i w świat pognały ją daleko..."

Fragment wiersza ["Pieśń cygańska z Papuszy głowy ułożona"

("Gili romani Papuszakre szerestyr utchody"), 1950/1951]









Nie tak dawno dostałam propozycję, aby dołączyć się do wyprawy zorganizowanej przez działaczkę społeczną - Olgę Ślepowrońską do miejscowości Soroki, uznawaną za stolicę mołdawskich cyganów. Olga przeprowadza warsztaty z edukacji emocjonalnej wśród społeczności zmarginalizowanej, szczególnie wśród dzieci. Pod lupę bierze narody takie jak: Kurdowie, Romowie, Tatarzy, Łemkowie, Czeczeni, Kistowie, Bojkowe, Ałtajczycy, Czeczeni, Nieńcy… Już drugi raz w stolicy mołdawkisch Cyganów gościła także Olga.K., ja oraz kolejna towarzyszka Ania byłyśmy w Mołdawii pierwszy raz. Wraz z naszą trójką podróżowała także dwójka dzieci Olgi.Ś.

Tak oto zmontowaną grupą wyruszyłyśmy odkryć nieznaną mi kulturę...




Soroki podzielone są na kilka części: nowe miasto, starą część z targowiskami, muzeum, parkiem i promenadą prowadzącą wzdłuż rzeki, aby po kilkunastu minutach wspinaczki znaleźć się na górze miasta - w dzielnicy Cyganów, skąd rozpościera się romantyczny widok na Dniestr. Kiedy pierwszy raz spaceruje po tej części grodu, bardzo uderza mnie przepych tutejszych budynków mieszkalnych, które bardziej kojarzą mi się z budynkami sakralnymi aniżeli świeckimi! Uderza mnie coś jeszcze – współistnienie tych bajecznych budowli z biednymi rozpadającymi się ​blokowiskami, wszędobylskimi psami i umorusanymi dziećmi…







W trakcie podróży narodziła się idea, aby znaleźć lokum wśród lokalnej ludności. Uważałyśmy, że tamtejsze hotele nie mogły się skarżyć na brak klienteli, dlatego też nasze pieniądze chciałyśmy zostawić u ludzi, którym się przydadzą. Gdzie najłatwiej jest znaleźć pokój na wynajem jak nie na…. bazarze! Bazar to takie piękne miejsce, w którym można i pohandlować i nauczyć się sztuk negocjacji i niezobowiązująco porozmawiać z lokalną społecznością. Nasi rozmówcy niezwykle zaangażowali się w akcję zorganizowania dla nas noclegu. Dostałyśmy nawet mołdawską kartę sim. Nie było łatwo znaleźć lokum dla dwójki dzieci i czterech kobiet, ale los doprowadził nas do Oleny. Ukrainka w młodości przyjechała tutaj do szkoły i tak już została. Dziś mieszka samotnie w małym drewnianym domku, z dużym ogrodem, odrębnym „ustępem”-toaletą, oraz najpiękniejszym wynalazkiem ZSRR – banią, czyli czymś w rodzaju sauny, łaźni. Wszyscy zostaliśmy ulokowani w skromnym pokoiku i rozpieszczani kompocikami domowej roboty. Olena pomaga chorym Cyganom i jest kimś w rodzaju opiekunki, pielęgniarki. Kobieta, w odróżnieniu od większości napotkanych osób nie wypowiadała się źle o Cyganach i nie przestrzegała nas przed nimi. Opowiedziała nam historię o swoim synu, który już od dłuższego czasu przebywał w szpitalu w stolicy i dla którego mocno się zadłużyła. Jej koleżanka życzyła Olenie, aby pieniądze spadły z nieba i właściwie tak się stało!

Warto wspomnieć, że Olga już ósmy raz prowadziła zajęcia w Sorokach i nie zdziwiło nas, kiedy będąc już na „górce” uliczne dzieci rzucały się jej na szyję wraz z okrzykiem radości. Na miejscu serdecznie nas przywitano. Myślę, że nie zapomnieli wkładu Olgi w ich mikrospołeczność. Oprócz „łąkowej” biblioteczki, placu zabaw, posłała kilkanaście dzieci do szkoły. Biedniejsze rodziny niezbyt tryskają entuzjazmem, kiedy dziecko powinno rozpocząć edukację, bo to przecież zbędny wydatek, poza tym wszystkiego, co niezbędne do życia można nauczyć się w domu. Jakkolwiek, wspólnymi siłami udało im się znaleźć fundusze na podstawowe wyposażenie dzieci do szkoły.


Pewnego wieczoru, tuż po grach w których doskonałym rekwizytem była chusta klanzy wybraliśmy się na grób djaduszki, męża przeuroczej starszej pani, która roztaczała opiekę nad całą gromadką dzieci z sąsiedztwa. Było to dla mnie niebanalne przeżycie. Cmentarze te, różnią się od tych mi znanych z Polski i innych zakątków świata, które miałam okazję zobaczyć (tak, jak tylko mogę spaceruję po cmentarzach). Nagrobki często odgrodzone od sąsiednich płotem, zazwyczaj były bardzo zadbane, a przy wielu z nich dało się zaobserwować ławeczkę. Bywały też takie bogatsze wersje, kiedy to grób niemal przypominał komiks o zmarłym i nawet jeśli kogoś nie znałam, patrząc na ten wydzielony „ogródek” wiele na jego temat mogłam powiedzieć. Co więcej, na płytach często można było znaleźć coś do jedzenia, najczęściej cukierek. Kiedy przechodziłam obok osób urządzających sobie swego rodzaju piknik na nagrobku bliskiej osoby, nawet załapałam się na łakocie. Przecież niegrzecznie jest odmawiać!



Wracając pewnego popołudnia w stronę naszej mołdawskiej chatki, spotykałyśmy skupisko kobiet w bogatszej dzielnicy. Kilkanaście głośnych, roześmianych, ubranych w kolorowe, ozdobione szaty kobiet stało po jednej stronie ulicy, natomiast kilku mężczyzn po drugiej. Zaciekawiło nas to całe zbiegowisko i oczywiście nie odpuściłyśmy okazji, aby do nich nie dołączyć. Na pytanie co my tutaj robimy, tradycyjnie odpowiadamy, że „robotajemy z riebiatami”. One na to wesoło odpowiadają, że po drugiej stronie ulicy mamy przecież „riebiaty” - spoglądając na mężczyzn. Niby tak odlegle państwo, ale humor ten sam.

Co ciekawe, chłopiec z biedniejszej kasty, który chciał nas odprowadzić i pomagał nieść materiały „dydaktyczne” powiedział, że nie może rozmawiać z tymi kobietami. Podobna sytuacja powtórzyła się , kiedy odprowadzała nas dziewczynka ze wspomnianych blokowisk i kiedy zaczęła pomstować w stronę bogatszych. Na pytanie, dlaczego to robi, ta opowiada historię jak niedawno, ci z wyższej kasty rzucali w nią jajkami zanosząc się od śmiechu. To niezwykle intrygujące, jak nawet w obecnych czasach, w Europie ta kastowość jest wciąż widoczna.


Teraz trochę historii. Skąd się wziął ten naród bez kraju w Europie? Według licznych źródeł, geneza ma swój początek w XII w., kiedy to po inwazji tureckiej pewna grupa (prawdopodobnie kasta Radźputów) emigruje i do dziś żyje w diasporze. Najbardziej znaną społecznością cygańską na naszym kontynencie są Romowie jednakże termin „Cyganie” powinien być traktowany szerzej, bowiem poza wspominanymi Romami obejmuje także:

>grupy etniczne wywodzące się z Romów (Aszkali, Egipcjanie Bałkańscy, Kełderasze, Sinti),

>inne grupy indyjskiego pocodzenia (Domowie, Jatowie, Lomowie, Luli),

>zamieszkujące Półwysep Indyjski kasty, mające wiele wspólnych cech ze wspomnianymi społecznościami (Domba, Bandżarowie, Lamban).


Rom nie Rumun

Wielu z uciekinierów trafiło ostatecznie do Rumunii, gdzie przez ok 400 lat byli niewolnikami. Wielu z nich, ulegając panom nie udało się nadal kultywować tradycji, kultury. Przez wieki byli nękani, deportowani, a także na wszelkie sposoby zabraniano im prowadzania wędrownego trybu życia. Do dziś część krajów odmawia im obywatelstwa, dyskryminuje, a dokładny spis ludności zostaje utrudniony przez brak dokumentacji. W przeszłości, kilkukrotnie usłyszałam słowo Rumun określające Cygana. Jak mawia Roman Chojnacki: „ Rumunia to państwo na historycznej drodze naszego narodu, w którym po prostu mieszkają dwa miliony Romów”. Studiując mapy dostępne w Internecie można zauważyć, że największe skupiska Romów są także na Słowacji, Węgrzech, Serbii, Macedonii, a także w Hiszpanii.


No dobrze. Może i Romowie nie posiadają skrawka ziemi, ale co stoi na przeszkodzie, aby stworzyć sobie małą namiastkę własnej państwowości? Aby chronić społeczność Romską, powołano Międzynarodową Unię Romską, która w 1993 r. przyjęta została do ONZ w charakterze członka-obserwatora. Oficjalnymi barwami cygańskiej flagi są: „niebieski – kolor nieba i zielony – symbolizujący ziemię, ułożone w poziome pasy. Pośrodku znajduje się czerwone koło o szesnastu szprychach, mające się kojarzyć zarówno z wędrówką Cyganów, jak też przypominać praojczyznę wszystkich Cyganów nawiązaniem do staroindyjskiej czakry, umieszczonej na fladze Indii” [źródło: Kultura romska w pigułce, Radom 2013, Karolina Kwiatkowska s 35). Międzynarodowy Dzień Romów ustalono 8 kwietnia.

Cyganie powołali także swojego prezydenta. Pierwszym z nim zostało Polak – Slobodan Berberski. Obecnie urząd sprawuje Zoran Dimov.



Cyganie tworzący niezliczone skupiska w Europie borykają się z wieloma problemami. Często żyją w zamkniętej społeczności, bo czują się niezrozumiani. Mają przecież zupełnie inne tradycje, które w XXI wiecznej Europie nie znajdują poparcia. Przykładem są chociażby aranżowane małżeństwa, które sprawiają, ze do wspólnoty nie mogą trafić przypadkowe osoby. Uważam, że ciężko jest zdobyć ich zaufanie. Z jednej strony wykluczenie to może być spowodowane stereotypami, a z drugiej strony być może to kwestia ich mentalności. Jednak przebywałam z nimi zbyt krótko, aby zbadać tą kwestię dokładniej. Ja miałam ten przywilej, ze przyjechałam do nich z Olgą, której ufali więc automatycznie wykazali się otwartością, której być może by nie okazali jakiejkolwiek innej, obcej osobie.

W poniższym video wywiadzie, będziemy mogli usłyszeć, jak nasz dobry "padróg" ubolewa, ze my nie jesteśmy cygankami, bo wtedy wszystko było by inne i moglibyśmy sobie porozmawiać w ichniejszym języku.


Czas, który spędziłam z cygańskimi dziećmi z niższej kasty daje mi wiele do myślenia. Te dzieciaki są bardzo inteligentne, empatyczne, mają swoje marzenia, chcą zostać policjantem, szwaczką, chcą pomagać innym. Uboższe dzieciaki bywają jednak zmarginalizowane przez społeczeństwo, a nawet, jak wcześniej wspomniałam przez „swoich”, co sprawia, że niechętnie uczęszczają do szkoły, lub tez takich możliwości nie mają. Marnując swój potencjał, nie dopasowując się do społeczeństwa i one kiedyś będą miały swoje dzieci, które prawdopodobnie też z edukacją z wiadomych powodów będą na bakier i tak błędne koło się kręci… W takich momentach cieszę się, że istnieją tacy ludzie jak organizatorka naszego wyjazdu i moje współtowarzyszki podróży. Dziewczyny, choć jest to kropla w morzu, starają się zmieniać rzeczywistość i łamać stereotypy. Sam fakt przeprowadzenia i zintegrowania dzieciaków podczas zabaw, poznania innej kultury jaką my prezentowałyśmy oraz ze kogoś obchodzi ich los na pewne dużo dla nich znaczył.

Wywiad Olgi z B. Z góry przepraszam, że nie wstawiłam napisów, ale mój rosyjski nie jest jeszcze na tyle płynny, aby tworzyć napisy. Jakkolwiek, myślę, że większość z Was wiele zrozumie bez jego znajomości ;)

Z takimi przemyśleniami i nowo nadanym mi Cygańskim imieniem – Czerwonka, udałam się na dalszą eksploatację Mołdawii, gdzie dane mi było spotkać artystyczny underground Kiszyniowa, zwiedzić tę kamienną i najsmutniejszą stolicę w jakiej do tej pory byłam, zgubić telefon w nieistniejącym państwie – Naddniestrzu i spotkać polskich potomków uciekinierów powstania styczniowego, ale to już pozostawiam na inną opowieść…


PS: Dziękuję moim cudownym kompankom: Oldze.K, Oldze.Ś, Ani, małemu Rochowi i Idze za wspólne poszerzanie horyzontów. =)



Jeśli ktoś pragnie zgłębić wiedzę na temat tego tego niezrozumianego przez większość narodu polecam:

2) Film - Czas Cyganów Kusturicy3) Reportaż Jerzego Ficowskiego - CYGANSKA POETKA " PAPUSZA "



Bibliografia:

http://pomijane.pl/cyganie-10-fascynujacych-faktow/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Romowie

http://czujczuj.blogspot.com

https://gazetawroclawska.pl/dlaczego-cyganie-nie-podaja-sobie-reki-wywiad/ar/880644

Kultura romska w pigułce, Karolina Kwiatkowska, Radom 2013


 
 
 

Comments


RECENT POSTS:
SEARCH BY TAGS:

© 2023 by NOMAD ON THE ROAD. Proudly created with Wix.com

  • b-facebook
bottom of page